Polityka Bezpieczeństwa

Stowarzyszenie Przyjaciół Twórczości Jana Kasprowicza, ul. Harenda 12a, 34-500 Zakopane informuje, że ze względów szeroko rozumianego bezpieczeństwa teren Muzeum i Mauzoleum Jana Kasprowicza jest monitorowany: wejścia do budynku, teren wokół Muzeum i Mauzoleum, wnętrza budynku.

Wejście w oznakowaną strefę objętą systemem monitoringu jest równoznaczne z wyrażeniem zgody przez każdą osobę na przetwarzanie jej danych z zakresie wizerunku i realizowanych czynności, które zostaną zarejestrowane przez kamery systemu monitoringu w Muzeum Jana Kasprowicza, ul.Harenda 12a, 34-500 Zakopane. Osoba, której wizerunek został zarejestrowany w systemie monitoringu ma prawo do uzyskania informacji dotyczących operacji przetwarzania danych jej dotyczących w zakresie: zasad rejestracji i zapisu informacji sposobów zabezpieczenia informacji a także możliwości udostępnienia zgromadzonych danych praw i i obowiązków podmiotu prowadzącego monitoring praw osób objętych monitoringiem.

 

 logo MKiDN_125-50  logo Malopolska_50  logo_zakopane_75   logo_Solbet_50         opp_23s
         

 

Aktualności

Dyrdymały z pożółkłego kajetu

Poniżej zamieszczamy artykuł Beaty Zalot o pani Annie Kogutkowej, jednej z kustoszek Muzeum Jana Kasprowicza, który ukazał się w "Tygodniku Podhalańskim" nr 6/2019.

 

Czy to prawda, że Przybyszewski był Cyganem, a Barbara Wachowicz nieślubnym dzieckiem Marii Kasprowiczowej?

Takie zaskakujące pytania słyszała czasem Anna Kogutkowa podczas swojej 14-letniej pracy w Muzeum Jana Kasprowicza na Harendzie. Co odpowiadała gościom - nie wiadomo, ale same pytania przetrwały w prowadzonym przez nią Dyrdymalionie Harendy.

W grubym brulionie zapisywała też zabawne historie, cytaty gości. "Posiadam wiadomość ze źródeł autorytatywnych, że Jan Kasprowicz napisał "Góralu, czy nie żal" - usłyszała od jednej z pań. "Czy Kostka Napierski to jest ten sam, który ofiarowywał Kasprowiczowi samowar?" "Dziwne muzeum, brak wrażeń" - pozostawił wpis jeden z młodych literatów. Ktoś inny sugerował, żeby wyciąć drzewa przed muzeum, bo zasłaniają budynek. "Popatrz, synku, na portrecie jest Adam Mickiewicz, wielki przyjaciel Kasprowicza" - podsłuchała kiedyś. Nie prostowała, żeby nie podważać ojcowskiego autorytetu.

"Co się patrzysz jak ciele na malowane wrota" - zwróciła kiedyś uwagę kobieta swojej córce, która patrzyła na malowane drzwi do kuchni w muzeum.

Innym razem pojawił się młody człowiek, który powiedział, że zbiera materiały na temat, jak powstaje piękno. "Byłem w kościele na Harendzie i znalazłem tam piękno, proszę o potwierdzenie tego pieczątką muzeum" - poprosił zaskoczonej pani kierownik.

"Dyrdymalion" bardzo wzbogacały cośrodowe zebrania Zarządu Stowarzyszenia Przyjaciół Twórczości Jana Kasprowicza, z którego nielogiczną nazwą pani Anna nie może pogodzić się do dziś (Jak się można przyjaźnić z twórczością? - pyta).

Podczas takich śród była herbatka z czymś mocniejszym, która dodawała uczestnikom zebrań weny, a dzięki temu rosła liczba zabawnych wierszyków, nierzadko dedykowanych pani Annie ("Poecina nasza Hania Kogucina..." czy "Witam naszą Annę, co zamieniła wieś na Hawanę" (to aluzja do jej wyjazdu na Kubę).

Anna Kogutkowa - mistrzyni mówionego słowa

Pracę na Harendzie zaczęła w 1976 r. Dwa lata po tragicznej śmierci syna. To miało być lekarstwo na jej ból, ciągle trwającą żałobę. - I było - zapewnia, siedząc przy herbatce i ciastkach własnej roboty, wśród pamiątek po tamtych czasach.

- Zaczęłam tam pracę kilka miesięcy po śmierci Niety, siostry pani Marusi Kasprowiczowej. Obydwie panie zdążyłam poznać wcześniej, podczas pierwszej wizyty na Harendzie, kiedy jeszcze mieszkałam w Kościelisku i pracowałam w bibliotece WDW. Poszłam wtedy na Harendę  z koleżanką z pracy - Józią Stanek z Białego Dunajca - opowiada. - Wchodzimy do muzeum, nikogo tam nie ma, za kotarą słychać tylko potworną kłótnię kobiet, po rosyjsku. Pani Marusia zorientowała się, że ktoś jest, wyszła do nas, wykonała jakiś teatralny gest i zachęciła do oglądania albumu ze zdjęciami. Potem wróciła za kotarę i kontynuowała głośną kłótnię - wspomina. - Byłam wtedy przerażona, nie przypuszczałam, że kiedyś ten dom tak polubię - dodaje pani Anna, która najpierw pracowała w muzeum na Harendzie jako przewodnik, a potem kierownik.

Twierdzi, że to było idealne miejsce dla niej. Po traumie związanej ze śmiercią syna potrzebowała kontaktu z ludźmi. - Nie siedziałam za biurkiem, mogłam gościć ludzi, urządzać ten dom, oprowadzać i opowiadać o jego słynnych gospodarzach - mówi.

Pani Anna miała dar opowiadania, potrafiła ze słuchaczy nawet łzy wycisnąć. Każdemu opowiadała inaczej - inne były historie dla dorosłych, inne opowieści dla dzieci. Inaczej snuła opowieść profesorom czy literatom, inaczej robotnikom, którzy przyjechali do Zakopanego na wycieczkę zakładową.

Kiedyś odwiedziła ją grupa biskupów. - Słuchali z zainteresowaniem, a kiedy skończyłam, zapadła cisza. Aż jeden z biskupów odezwał się: "Pani mogłaby u nas rekolekcje prowadzić".

Innym razem przyszła wycieczka z chłopakami z poprawczaka. Pani Anna zaczęła im opowiadać o trudnym dzieciństwie i młodości Kasprowicza, o tym, jak często był głodny, jak nie miał w nikim oparcia. - Nagle zobaczyłam chłopaka pod piecem, jak płakał rzęsistymi łzami. Wychowawca powiedział mi potem: "To, że jeden z nich płakał, niech pani przyjmie za wielką zapłatę".

Muzeum zamknięte do odwołania

- Ja się tu po prostu spełniałam, tego właśnie potrzebowałam – podkreśla Anna Kogutkowa.

- To nie było tak jak dziś. Zajeżdżały pod budynek autokary, w każdym po 40 osób, za mostem czekały kolejne dwa autokary, jedna wycieczka czekała na schodach, cztery na werandzie. W wakacje czy ferie był prawdziwy najazd - wspomina.

Były też wizyty indywidualne, często bardzo ciekawych gości. Zapraszała ich do swojego pokoju, zawsze częstowała ciastkiem i herbatą, chciała, żeby czuli się jak w domu, a nie jak w muzeum. Czasem takie wizyty zamieniały się w dłużej trwające znajomości, czasem po takich wizytach pozostawały książki z dedykacjami autorów dla charyzmatycznej gospodyni. Na półce pani Anny są takie cenne egzemplarze z wpisami Jana Dobraczyńskiego, Jerzego Andrzejewskiego czy Wojciecha Żukrowskiego.

W pewnym momencie miała już dosyć tej pracy. W drzwiach zostawiła kartkę "Muzeum zamknięte do odwołania" i już nigdy się tam nie pojawiła. Nie pojawiła się w pracy, bo - jako gość - Anna Kogutkowa jest tam zawsze mile widziana, a dla innych ma zawsze w zanadrzu ciekawą i nieznaną harendziańską opowieść.

Zanim Zakopane ją uwiodło 

 Pod Tatry przyjechała tuż po wojnie z powodu gruźlicy. Ta sama choroba doskwierała jej świeżo poślubionemu mężowi - Józefowi Kogutkowi, który - podobnie jak jej ojciec - był wojskowym.

Czasy przedwojenne pani Anna wspomina z sentymentem. Urodziła się w wielkopolskim Pleszewie, jej ojciec był oficerem Wojska Polskiego, wykładowcą w Szkołach Podchorążych pod Lwowem w Rawie Ruskiej, w Inowrocławiu i Lublinie.

- To był dom szczęśliwy i zasobny. Moje życie było ciągłą wędrówką, razem z ojcem przenosiliśmy się ciągle w nowe miejsca. Dużo też z rodzicami podróżowałam. Zanim skończyłam 10 lat, byłam w Krynicy, Cetniewie, na Huculszczyźnie i w wielu innych miejscach, gdzie były oficerskie domy wypoczynkowe - wspomina. Bakcyl podróżniczy towarzyszył jej potem przez całe życie. Za kierownicą malucha zjeździła pół Europy. W bardziej egzotyczne kraje wyjeżdżała z Orbisem. Była nad Morzem Karaibskim, Zatoką Meksykańską, Morzem Chińskim i Japońskim.

Czas upodlenia i nędzy

Wybuch wojny zastał rodzinę w Lublinie. Już 6 września 1939 r. poległ ojciec Anny - kpt. Władysław Małecki. Dla wdowy i jej córki nastały trudne lata. Czas wojny i okupacji - to jak mówi dziś Anna - czas okrutny, czas upodlenia, nędzy i głodu. - Obie z matką byłyśmy wyrzucane z domów do coraz gorszych dzielnic i obskurnych bud. Przeżywałyśmy koszmar egzystencji na granicy chorób i śmierci - opowiada. To dla Anny czas kopania rowów fortyfikacyjnych dwa razy w tygodniu na obrzeżach Lublina. Nieustanna groźba wywózki do Niemiec. Ale i czas nauki w niemieckiej szkole zawodowej - Mal-und Zeichenschule, gdzie z przyjemnością zgłębiała tajniki malarstwa i rysunku.

- Gdy nas ładowano na ciężarówki, nie wiedziałyśmy do końca, gdzie nas zawiozą, czy do kopania rowów, czy do Majdanka, obozu hitlerowskiego na obrzeżach miasta - wspomina. Ciężka fizyczna praca była dla kilkunastoletniej, delikatnej dziewczyny ponad siły. Anna słabła, mdlała, w końcu dostała zapalenia opłucnej i zachorowała na gruźlicę. Po wyzwoleniu, już jesienią 1944 r. zaczęła naukę w polskiej szkole średniej pod pieczą - jak podkreśla - kadry świetnych przedwojennych pedagogów. Z powodu ciężkiego stanu zdrowia trafiła na 2 lata do Otwocka, a potem do Zakopanego, gdzie - jak wspomina - wszystkie sanatoria pękały w szwach, a cmentarz szybko się zapełniał. Aż do czasów pojawienia się streptomycyny, która wyleczyła tysiące ludzi.

Spartańskie szczęście na Strążyskiej

Przyjazd do Zakopanego był jednocześnie podróżą poślubną. Był rok 1951.

Młodzi zamieszkali w Kościelisku, u Gąsieniców Bukowych na Budzówce. Po roku przenieśli się do schroniska PTTK na Ornaku, gdzie mąż został kierownikiem. - Ale najwspanialsze miejsce na ziemi czekało na nas w Dolinie Strążyskiej, gdzie mąż zaczął pracę leśniczego. Mimo że warunki były spartańskie, leśniczówka była bardzo zaniedbana, to było I7 najszczęśliwszych lat. Tam urodzili się nasi synowie Marek i Jacek - podkreśla. Nie było wody, trzeba było po nią chodzić do źródełka przez całą Polanę Młyniska, pranie robiło się w potoku. - Dopiero, kiedy miał urodzić się pierwszy syn, mąż doprowadził do budynku wodę i zrobił łazienkę - opowiada.

- Gdy się nasi znajomi w Warszawie dowiedzieli, że mieszkamy w leśniczówce, każdy nas chciał odwiedzić. Goście to było nasze przekleństwo, musiałam ich prosić, żeby nam dali trochę wytchnąć - wspomina ze śmiechem.

Pani Anna zaczęła pracę w obserwatorium meteorologicznym. Robiła codziennie pomiary na pobliskiej stacji meteorologicznej, bardzo lubiła tę pracę. Jej szefem był legendarny "Pimek", czyli Józef Fedorowicz.

- Mój mąż był w klubie brydżowym, grał z Kornelem Makuszyńskim, który był świetnym brydżystą - wspomina kolejną znaną postać zakopiańską z tamtych czasów.

W 1965 r. zaczęli budowę własnego domu na Parcelach Urzędniczych, by po 5 latach się do niego wprowadzić. Niedługo cieszyli się szczęściem, w 1974 r. zginął tragicznie ich starszy syn. Z traumy wyciągnęła ją praca w muzeum na Harendzie. Przestała tam pracować, by poświęcić czas ciężko choremu mężowi, który odszedł na początku lat 90.

Zakopane nie jest już kulturalne

Pani Annie - podobnie jak jej mamie - pisana jest długowieczność. Mimo pięknego już wieku jest sprawna, pełna wigoru, jasności umysłu i poczucia humoru. Żywo interesuje się tym, co dzieje się w kraju, w mieście, które kiedyś wybrała. Nadal żywo zajmują ją sprawy kultury. Dużo czyta, ma swoje wyrobione na wszystko zdanie.

- To nie jest już moje Zakopane - mówi ze smutkiem. Politykę deweloperską w Zakopanem nazywa skandaliczną. - Na każdym skraweczku coś budują. Jak zobaczyłam na Pardałówce ten budynek z siedmioma piętrami - przeraziłam się - wyznaje. - Zakopane nie jest już kulturalne. Najważniejszym wydarzeniem jest spęd na jakiegoś Sławomira.

 

rozwińzwiń

W Nowy Rok z nową werandą !

Muzeum Jana Kasprowicza na Harendzie mieści się w budynku, który za parę lat będzie miał 100 lat! Budynek jest drewniany, kryty gontem. Drewno, to nie kamień, czy cegła. O stalowym dachu nie wspomnę. Nie jest to materiał odporny na czas i górski klimat. Czasami coś się nam uda odrestaurować, odnowić, przywrócić do świetności. W tym roku udało się wymienić cześć werandy. Było to możliwe dzięki wsparciu finansowemu  Miasta Zakopane. Dziękujemy.

 

Prace wykonywała Firma PROJEKT – DOM „STASZEL” Zbigniew Staszel z Nowego Bystrego pod nadzorem Państwowego Inspektora Zabytków.

pk.     

rozwińzwiń

Zima...

Droga 

Wybrałem sobie drogę, której sanie
Moich sąsiadów nie ruszyły. W lecie
Krzewna tu rosła trawa, dziś zamiecie
Biel swą pokładły na przemarzłym łanie.

Brnę po pas w śniegu,pot mi czoło zlewa.
Choć takie zimno, że kawki i wrony
Znikły, a wczoraj tłum ich wygłodzony
Wrzaskiem oprzędzał te samotne drzewa.

Śmieją się ze mnie poczciwi ludziska:
Po co wam, panie, trud ten? Tak się żali
Chłop, który czasu dość miał poznać z bliska

Potrzeby życia... Lecz ja brodzę dalej,
Zda mi się bowiem, że z drogi tej końca
Zobaczę lepiej zachód mego słońca...


 Jan Kasprowicz, z tomu Ballada o słoneczniku, 1907r.

 

Foto. Zygmunt Januszewski, praca nagrodzona w konkursie fotograficznym "Tatry i Podhale w twórczości Jana Kasprowicza"  zorganizowanym przez SPTJK w roku 2010.

rozwińzwiń

Betlejemskie Światełko Pokoju zapłonęło na Harendzie

W dniu 20 grudnia 2018 r. zakopiańskie harcerki przybyły do Muzeum Jana Kasprowicza z Betlejemskim Światełkiem Pokoju.

Betlejemskie Światło Pokoju zorganizowano po raz pierwszy w 1986 roku w Linz,  w Austrii, jako część bożonarodzeniowych działań charytatywnych. Akcja nosiła nazwę „Światło w ciemności” i była propagowana przez Austriackie Radio i Telewizję (ORF). Rok później patronat nad akcją objęli skauci austriaccy.

Każdego roku dziewczynka lub chłopiec, wybrani przez ORF odbierają Światło z Groty Narodzenia Pańskiego w Betlejem. Następnie Światło transportowane jest do Wiednia za pośrednictwem Austrian Airlines. W Wiedniu ma miejsce ekumeniczna uroczystość, podczas której Płomień jest przekazywany mieszkańcom miasta i przedstawicielom organizacji skautowych z wielu krajów europejskich.

Związek Harcerstwa Polskiego organizuje Betlejemskie Światło Pokoju od 1991 r. Tradycją jest, iż ZHP otrzymuje Światło od słowackich skautów. Przekazanie Światła odbywa się naprzemiennie raz na Słowacji raz w Polsce.  Polska jest jednym z ogniw betlejemskiej sztafety. Harcerki i harcerze przekazują Światło dalej na wschód: do Rosji, Litwy, Ukrainy i Białorusi, na zachód do Niemiec, a także na północ – do Szwecji. (więcej na ten temat: https://swiatlo.zhp.pl/historia-bsp-w-polsce/).

Dziękujemy druhnom Grażynie, Magdalenie, Zuzi i Oliwii za ten piękny i jakże wymowny gest, który niewątpliwie bardzo ucieszyłby naszych Gospodarzy.

Światełko pali się w kaplicy mauzoleum Jana Kasprowicza i jeśli tylko ktoś zechce rozpalić od niego swoją świecę i serce - z radością przekażemy je innym.

Czuwaj!

mk

rozwińzwiń

Remont

w grudniu 2018 r. wykonano remont wejścia do Muzeum Jan Kasprowicza przez werandę  w ramach projektu "Prace konserwatorskie, restauratorskie lub roboty budowlane w obrebie zabytkowej willi Harenda", finansowane przez Gminę Miasto Zakopane w wysokości 8.000 zł.(umowa pomiędzy Gminą Miasto Zakopane i Stowarzyszeniem Przyjaciół Twórczości Jana Kasprowicza nr 01/BMZK dot/2018 z dnia 04.07.2018 r.).

Planowany calkowity koszt robót 8.758,95

 

 

rozwińzwiń

12 grudnia - 158. urodziny Jana Kasprowicza i 50. rocznica śmierci Marii Kasprowiczowej

"O Harendzie pamięta się jako o domu Jana Kasprowicza. Tłumne wycieczki, klasy szkolne, zaciekawieni turyści, rzadcy dziś czytelnicy Hymnów czy Księgi ubogich szukają tu śladów poety, intymnego kontaktu z pozostałymi po nim pamiątkami, domowego tła Mojego świata, werandy z kwiatami nasturcji, o których pisał w jednym z ostatnich wierszy. Sam poeta mieszkał na Harendzie niecałe trzy lata, do śmierci w dniu 1 sierpnia 1926 roku. Przez następne 42 lata panią Harendy była żona Jana, Maria Kasprowiczowa, pani Marusia, „strażniczka pamięci”, wytrwała opiekunka tradycji i tych fragmentów spuścizny po mężu, które przetrwały lata burz i klęsk wśród jodłowych ścian. Pani Marusia, która umiała łączyć funkcje pamiątkowe domu z jego życiem codziennym. I trwać wśród niesprzyjającego otoczenia w izbach parteru, częściowo zamienionych na muzeum, gdy piętro domu, stanowiące własność córek poety, Janiny Małaczyńskiej i Anny Jarockiej, strzeżone było w imię prywatności i intymności, zapewniając właścicielkom i ich rodzinom świat własny i odrębny.

O Janie Kasprowiczu, dziś większą częścią swej twórczości należącym do historii, jednak się pamięta. Ale pamięć nasza należy się i pani Marii, nie tylko dla jej pełnionej z poświęceniem misji i niezaprzeczonych zasług organizacyjno-muzealnych, ale i ze względu na jej niezwykłą osobowość, która przez lata nadawała charakter temu historycznemu domowi".

Fragment z Przedmowy prof. Romana Lotha do książki Radosława Romaniuka pt. „Talent do życia”, wydanej przez Stowarzyszenie Przyjaciół Twórczości Jana Kasprowicza w 2008 r.

 mk.

rozwińzwiń

Harcerze upamiętnili Miejsca Pamięci w Zakopanem

Z okazji 100-lecia Odzyskania Niepodległości harcerze ze Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej upamiętnili miejsca Pamięci Narodowej w Zakopanem, w tym mauzoleum Jana Kasprowicza na Harendzie. Wiecej:http://24tp.pl/n/52487

Ponadto w przeddzień 100-lecia Odzyskania Niepodległości inna grupa harcerzy, ze Związu Harcerstwa Polskiego, odwiedziła Muzeum Jana Kasprowicza. Tutaj nie tylko prowadzili własne zajęcia, ale także włączyli się w akcję sprzatania liści. Dziękujemy zakopiańskim harcerzom!

mk

rozwińzwiń

Jana Kasprowicz dla niepodległej Polski

rozwińzwiń

Malowany świat. Warsztaty malowania na szkle

Relacja fotograficzna z warsztatów malowania na szkle, które zapowiadaliśmy:

Zapraszamy zainteresowanych na warsztaty malowania na szkle, które poprowadzi Agnieszka Górkiewicz.

Warsztaty odbęda się w Muzeum Jana Kasprowicza w dniu 7 listopada 2018 r.

Konieczne wcześniejsze zapisy pod nr tel 608 388 022 u prowadzacej warsztaty.

 Warsztaty odbywaja się w ramach stypendium z budżetu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego

(mk)

 

rozwińzwiń

Zakopiańska kwesta na odnowę zabytków

Członkowie Stowarzyszenia Przyjaciół Twórczości Jana Kasprowicza tradycyjnie brali udział w kwestowaniu na ochronę zabytkowych zakopiańskich nagrobków. Pełniliśmy dyżur w godzinach porannych na cmentarzu komunalnym znajdującym się przy ulicy Nowotarskiej.

Odwiedziliśmy również znajdujące się na tymże cmentarzu groby osób związanych z Muzeum Jana Kasprowicza.

rozwińzwiń

Pamięć o Zmarłych

W przeddzień Wszystkich świętych uczniowie Szkoły Podstawowej im. Jana Kasprowicza wraz z wychowawcami przybyli zaświecić światełka i złożyli wiązanki kwiatów na grobie swojego patrona i jego żony, Marii.

mk

rozwińzwiń

Twarze z portretów. Władysław Jarocki - Sylwia Brzyszczyk

Stowarzyszenie Przyjaciół Twórczości Jana Kasprowicza i Zofia Weiss Gallery serdecznie zapraszają do pracowni Władysława Jarockiego, będącej częścią ekspozycji Muzeum Jana Kasprowicza, na nową wystawę „Twarze z portretów”. Wystawa jest drugą z cyklu „Pokolenia” prezentacją dzieł i pamiątek artysty połączonych dialogiem z twórczością młodej malarki studiującą na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Monumentalny portret armeńskiej dziewczyny, namalowany przez Sylwię Brzyszczyk przywołuje z sentymentem kresy Dawnej Rzeczpospolitej, skąd wywodził się Władysław Jarocki i gdzie kształtowała się jego twórczość. Zobaczymy portrety mu najbliższych i ich fotografie.

Kuratorką wystawy i cyklu „Pokolenia” jest Zofia Weiss.

termin: od 29 września 2018
Muzeum Jana Kasprowicza, Harenda 12a
godziny otwarcia: wtorek - niedziela 10.00 - 15.30
www.harenda.com.pl

 

rozwińzwiń

Roztańczone Zakopane

Trwa 50. Międzynarodowy Festiwal Folkloru Ziem Górskich w Zakopanem. W programie festiwalowym pojawiła się nowa pozycja pod nazwą „Roztańczone Zakopane – wspólna zabawa i tańce z turystami”. Od 20 - 24 sierpnia o godzinie 16.00 można ogladać występy przy Muzeum Jana Kasprowicza, Harenda 12a.

Przy Muzeum i Mauzoleum Jana Kasprowicza na Harendzie wystąpił polski zespół Regionalny Zespół Pieśni i Tańca „Lipiowanie”, zespół z Rosji "Dance-Voyage", góralski polonijny zespół ze Stanów Zjednoczonych „Ślebodni” a dzisiaj wystąpi zespół z Serbii.

Goście nie tylko tańczą ale są zapraszani do zwiedzania Muzeum Jana Kasprowicza. 

rozwińzwiń

Huculskie dialogi. Nowa wystawa w Galerii obrazów Władysława Jarockiego

Stowarzyszenie Przyjaciół Twórczości Jana Kasprowicza i Zofia Weiss Gallery serdecznie zapraszają do pracowni Władysława Jarockiego, bedącej częścią ekspozycji Muzeum Jana Kasprowicza, na nowa wystawę "Huculskie dialogi".

Zaprezentujemy cykl fotografii, szkiców, grafik i obrazów Władysława Jarockiego, pochodzących z jego najwcześniejszych, młodzieńczych pobytów na Huculszczyźnie tj. od 1905 roku oraz malarstwo i fotograficzne konteksty młodej absolwentki ASP w Krakowie - Iulii Tsapurak, która mieszka i tworzy w tamtym regionie, odwołując się do jego dawnej kultury i tradycji. Jej malarstwo prezentujące w wąskich kadrach stroje Hucułów, jest jakby wspomnieniem, z czułością przywołanym obrazem tego, co nieuchronnie odchodzi w zapomnienie.

Wydarzenie to zainicjuje cykl wystaw "Pokolenia", gdzie twórczość Władysława Jarockiego - zasłużonego profesora Akademii Sztuk Pięknych będzie konfrontowana z dziełami żyjących artystów mających te same korzenie, wywodzące sie z krakowskiej uczelni.

8 lipca - 30 września 2018,  Muzeum Jana Kasprowicza Harenda 12a, Zakopane

Wystawa została dofinansowana z budżetu Gminy Miasto Zakopane w ramach projektu "Muzeum Jana Kasprowicza w służbie polskiej kultury w roku jubileuszowym (100-lecie odzyskanie Niepodległości Polski, 50-lecie śmierci Marii Kasprowiczowej") oraz w 50-lecie Międzynarodowego Festiwalu Folkloru Ziem Górskich.

(zw, mk)

rozwińzwiń

"Oddała ojczyźnie życie, talent i serce". Ostatnie pożegnanie Barbary Wachowicz.

Barbara Wachowicz jak zwykle, w maju przyjechała do Zakopanego, aby pisać kolejną książkę. Czekaliśmy na Nią albowiem zwyczajem Pani Basi były odwiedziny Harendy, domu Jana Kasprowicza, któremu poświęciła jedną ze swoich książek - „Czas nasturcji”. Z Muzeum na Harendzie związana było od lat 60-tych ubiegłego wieku. Z Marią z Buninów Kasprowiczową łączyła ją przyjaźń. Od żony poety otrzymała zaszczytny tytuł „Córki Harendy”. Barbara Wachowicz często podkreślała, że Muzeum na Harendzie było dla niej drugim domem, czego dała dowód w licznych publikacjach.

Niestety ta wizyta w Zakopanem była ostatnią. Po przyjeździe Zakopanego zachorowała na zapalenie płuc, które okazało się nawrotem choroby, którą wiele lat temu tak dzielnie zwalczyła. Pisarka losu polskiego po pobycie w zakopiańskim szpitalu została przewieziona do Warszawy, gdzie zmarła 7 czerwca w Szpitalu Praskim p.w. Przemienienia Pańskiego.

Pogrzeb Barbary Wachowicz-Napiórkowskiej odbył się 15 czerwca na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.

Nabożeństwo żałobne w intencji pisarki rozpoczęło się o godz. 13.00.Wzięli w nim udział mieszkańcy Warszawy, harcerze, liczne poczty sztandarowe, przedstawicie zaprzyjaźnionych z nią szkół, m.in. z gminy Masłów(Świętokrzyskie), z którą pisarka od lat była związana. To ona wystarała się o budowę Szklanego Domu upamiętniającego Stefana Żeromskiego w Ciekotach. Pisarkę żegnali samorządowcy z Warszawy, Płońska i Węgrowa - miast, których honorową obywatelką była Barbara Wachowicz ,a także artyści: Maja Komorowska, Daniel Olbrychski i Emilia Krakowska.

Na uroczystości byli również obecni przyjaciele z Harendy - członkowie Stowarzyszenia Przyjaciół Twórczości Jana Kasprowicza - Małgorzata Karpiel, Piotr Kyc i Karol Jaworski. Autorkę „Kwiatu nasturcji” żegnali zakopiańczycy, m.in. Jolanta Dolińska współpracująca od lata z panią Barbarą, Lesław Dall , Stefan Borgula.. Urząd Miasta Zakopane zadbał również o muzykę góralską, bez której nie mogło się odbyć żadne spotkanie. Pani „Basi z Podlasia” w ostatniej drodze zagrali muzykanci: Stanisław Bukowski „Palorz” , Grzegorz Bochniak, Krzysztof Gocał.

Podczas uroczystości żałobnych list od prezydenta Andrzeja Dudy odczytał jego doradca Tadeusz Deszkiewicz. Prezydent napisał, że Polska żegna postać wyjątkową, która oddała ojczyźnie życie, talent i serce. "W swojej twórczości łączyła niezwykły kunszt pisarski z głębokim umiłowaniem Polski i Polaków, zwłaszcza tych wielkich, którzy dzięki niej ożywali" – podkreślił prezydent. "O Adamie Mickiewiczu, Juliuszu Słowackim, Stefanie Żeromskim czy Henryku Sienkiewiczu potrafiła mówić i pisać tak, jakby byli jej przyjaciółmi. Dzięki niej mogliśmy przeżywać dramatyczne chwile II Wojny Światowej i Powstania Warszawskiego razem z Krzysztofem Kamilem Baczyńskim, Aleksandrem Kamińskim, Jankiem Bytnarem, Alkiem Dawidowskim, Alkiem Rodowiczem czy Tadeuszem Zawadzkim” – dodał. Prezydent przypomniał, że Barbara Wachowicz pielęgnowała także pamięć o polskich Kresach.

W czasie uroczystości odczytano także listy od ministra kultury Piotra Glińskiego oraz biskupa polowego Wojska Polskiego Józefa Guzdka. Nie zabrakło również poruszających i osobistych wspomnień.

Daniel Olbrychski żegnał Barbarę Wachowicz, jako bliską przyjaciółkę, matkę chrzestną jego pierworodnego syna - Rafała, który swoje imię zawdzięczał głównej postaci "Popiołów" Żeromskiego - jednej z ulubionych książek ich obojga. Aktor odczytał podczas uroczystości wiersz Cypriana Kamila Norwida "Piosenka" zaczynający się od słów "Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie dla darów nieba, tęskno mi Panie", szczególnie lubiany przez zmarłą pisarkę. 

Głos zabrała także Lidia Ziental-Markiewicz ps. "Lidka" z Krajowego Związku Żołnierzy AK, podczas Powstania Warszawskiego jedna z łączniczek batalionu "Zośka". Wspominała, że to właśnie Barbara Wachowicz przez całe lata walczyła o pamięć członków batalionu. - To także jej zawdzięczamy miejsce w historii - powiedziała "Lidka" wspominając książki Wachowicz takie jak "To Zośki wiara! Gawęda o Harcerskim Batalionie AK Zośka" oraz "Ułan Batalionu Zośka. Gawęda o Janku Rodowiczu Anodzie".

Wszyscy wspominający Barbarę Wachowicz podkreślali, że była nie tylko wspaniałą pisarką i gorącą patriotką, ale przede wszystkim wielką przyjaciółką ludzi.

Po Mszy świętej, kondukt żałobny przeszedł przy akompaniamencie góralskiej muzyki do Alei Zasłużonych, gdzie fioletowa urna z prochami pisarki została złożona w grobie. Tam zaś po raz ostatni zaśpiewali Barbarze Wachowicz harcerze. Odczytano także fragment "Małego księcia".

Dziękujemy władzom Miasta Zakopane za pamięć o tej niezwyklej osobie, spotkania której, zawsze tłumnie odwiedzane przez mieszkańców, były piękną manifestacją patriotyczną. Pielęgnowała Ona w sposób szczególny takie wartości, jak patriotyzm, honor, braterstwo. Uczyła i broniła polskości.

Barbara Wachowicz to „wyjątkowe zjawisko naszych czasów – pisał prof. Lech Ludorowski - autorytet w dziedzinie biografistyki Wielkich Polaków. Podziwiamy jej odważną, nieustępliwą, konsekwentną walkę w obronie tak często dziś poniewieranej i wyszydzanej polskości. Podziwiamy jej walkę z cyniczną pogardą dla heroicznego etosu polskiego patriotyzmu, walkę o godność naszej Ojczyzny”.

Będzie nam brakowało Pani Barbary, szczególnie w roku 2018, roku jubileuszu odzyskania przez Polskę niepodległości. Mieliśmy wspólne plany...brakło czasu.

 

Piotr Kyc prezes SPTJK

 

 

rozwińzwiń

Zmarła Barbara Wachowicz - "Córka Harendy"

     Z wielkim smutkiem przyjęliśmy wiadomość o tym, że 7 czerwca 2018 r. zmarła Barbara Wachowicz. Dziennikarka, pisarka, autorka biografii wybitnych Polaków, w tym „Czasu nasturcji – ścieżkami Kasprowicza”. Propagatorka patriotyzmu i pięknej polszczyzny.

     Z Muzeum na Harendzie związana było od lat 60-tych ubiegłego wieku. Z Marią z Buninów Kasprowiczową łączyła ją przyjaźń. Od żony poety otrzymała zaszczytny tytuł „Córki Harendy”. Barbara Wachowicz często podkreślała, że Muzeum na Harendzie było dla niej drugim domem, czego dała dowód w licznych publikacjach. Oprócz wymienionego wyżej „Czasu nasturcji”, pisarka poświęciła Harendzie rozdziały w „Malwach na lewadach” i w „Siedzibach wielkich Polaków”. Postać matki Jana Kasprowicza ukazała w „Matkach wielkich Polaków”. Współtworzyła spektakl oparty na „Czasie nasturcji” w Teatrze Ludowym w Nowej Hucie oraz filmy o Harendzie.

    Oddana Stowarzyszeniu, wierna dziełu Marusi.

    Basiu, będzie nam brakowało Twojej przyjaźni i serca, które wkładałaś w sprawy Harendy.

 

 

                                             Członkowie Stowarzyszenia 

Przyjaciół Twórczości Jana Kasprowicza

 i pracownicy Muzeum Jana Kasprowicza

 

 

 

rozwińzwiń

Noc Muzeów 2018

Stowarzyszenie Przyjaciół Twórczości Jana Kasprowicza składa gorące podziękowania za pomoc w zorganizowaniu Nocy Muzeów na Harendzie w dniu 19 maja 2018 r.następujacym osobom:

Marii Marcinkiewicz-Górnej, Marianowi Piaseckiemu, Beacie Denis-Jastrzębskiej, Halinie Sierant-Ripper, Katarzynie Grzesiak - uczennicy Zespołu Szkół Artystycznych im. Antoniego Kenara w Zakopanem, Tomaszowi Chorążewskiemu.

Rodzicom uczniów ze Szkoły Podstawowej im. Jana Kasprowicza na Harendzie: Izabeli Grafczyńskiej, Panstwu Bachledom - włascicielom firmy "Pakfol",  Monice Kopyt, Annie Niźnik, Helenie Bachledzie-Szeliga, Krystynie Słodyczce, oraz uczniom spod znaku Kasprowicza: Wiktorii Stoch, Zuzi Grafczyńskiej, Justynie i Ani Kopyt, Krzyskowi Pietrasowi.

Dziękujemy również za współpracę  pracownikom Wydziału Kultury Urzędu Miasta Zakopane. 

Prezes Piotr Kyc, Kustosz Małgorzata Karpiel

https://www.watra.pl/zakopane/kultura/2018/05/21/zakopianska-noc-muzeow-2018-muzeum-jana-kasprowicza-na-harendzie

rozwińzwiń

Noc Muzeów. Program i godziny otwarcia

Stowarzyszenie Przyjaciół Twórczości Jana Kasprowicza zaprasza w odwiedziny do Muzeum Jana Kasprowicza podczas zakopiańskiej Nocy Muzeów w dniu 19 maja 2018 r.

W związku z tym wydarzeniem Muzeum czynne będzie w godz. 10:00 - 12:00 i 20:00 - 24:00

W programie Nocy:

20:00 - 21:30 - Maria Kasprowiczowa w obrazie, dźwięku i w słowie pisanym.

21:30 - 22:40 - "A byk andaluzyjski stoi bezużytecznie na łace, choć sił mu nie brak" - słuchowisko o Zofii Stryjeńskiej i Bronisławie Koniecznej-Dziadońce, autorstwa Marii Marcinkiewicz-Górny

23:00 - 24:00 - Maria Kasprowiczowa w obrazie, dźwięku i w słowie pisanym

Wejściówka: 1 zł (kartka pocztowa z portretem M. Kasprowiczowej oraz okolicznościowa pieczątką)

Wykorzystano zdjęcie obrazu Zofii Stryjeńskiej ze strony https://www.facebook.com/z.stryjenska/photos/a.241801985892629.57609.138164009589761/1812929125446566/?type=3&hc_location=ufi

Program Nocy Muzeów w Zakopanem  https://www.zakopane.eu/aktualnosci/maj-2018/noc-muzeow-2018

rozwińzwiń